O mnie

Samemu o sobie pisać jest trudno. Pozwólcie, że w tym miejscu głos oddam mojemu Przyjacielowi Markowi. Ja pozostanę za obiektywem.

Poukładany, pomocny, skromny. Trochę umysł ścisły, trochę humanista. Mąż, ojciec, świetny kumpel.

Piotra poznałem na przełomie wieków – był znajomym mojej narzeczonej ze szkoły muzycznej, poproszonym o fotograficzne dokumentowanie jej zamążpójścia. Miał świetny aparat, choć osobiście, do dziś, jestem laikiem w tej materii. Zastanawiałem się po ślubie i weselu, oglądając zdjęcia, jak on to robił, że go właściwie nie widziałem. Nie było żadnych takich stereotypowych: a pan to się bardziej uśmiechnie, a pani to proszę bardziej w lewo, a teraz wszyscy patrzą na mnie, itp. Zrobiło to na mnie spore wrażenie – dystans, skromność, rzetelność. W moich oczach - już wówczas - profesjonalizm.

Znajomość przerodziła się w przyjaźń, a ta w kilka wspólnych projektów i przygód. Obserwuję rozwój pasji fotograficznej Piotra przez prawie dwie dekady. Trochę z podziwem, trochę z zazdrością. Nie chodzi tu o profesjonalizm, sprzęt i gadżety, czy same fotografie – przypuszczam, że mój dyletantyzm nie pozwala nawet tego z grubsza oszacować. Chodzi raczej o pasję tworzenia, o energię jaką ta pasja wyzwala. Np.: jakiś wspólny, rodzinny wyjazd z Piotrkami, czwarta rano, najgłębsza faza snu – trzeba jechać 30 km w góry, bo będzie dziś czysty wschód słońca; albo leci, prawie się potyka – robaczek na liściu czekał nie będzie itp. To mnie trochę przerasta. Ale już uśmiechy bliskich, moich dzieci, przyjaciół w albumach, albo uchwycone krótkie, nietuzinkowe, ważne momenty – bezcenne, nic bardziej wzbudzającego refleksje i wspomnienia.

Podsumowując, Piotr to pasjonat, a fotografia uwalnia z niego taką, chyba lekko skrywaną nutkę artyzmu. W moich oczach jego pasja przypomina trochę kronikarstwo – rzetelnie zaplanowaną, konsekwentną pracę skryby kronikarza. Bez nadęcia i potrzeby robienia wokół siebie zbędnego szumu. Taki współczesny kronikarz chcący uwieczniać rzeczywistość – tą wyjątkową i tą codzienną. Ja w tym widzę, takie osobiste historie pikselami pisane.

M.